sobota, 12 marca 2016

Rozdział 11

„Miłość nie polega na tym, aby wzajemnie sobie się przyglądać, lecz aby patrzeć razem w tym samym kierunku.”
*Laura*
Była już godzina 16:02, a o 18:00 zaczyna się bal. Wzięłam gorącą kąpiel w wannie, a potem umyłam jeszcze włosy i je wysuszyłam. Postanowiłam poprosić Rydel o pomoc w zrobieniu włosów. Zawsze miała duży talent do takich rzeczy.
-Cieszę się że idziesz z Rossem, przepraszam ale nie lubiłam tego całego Justina.- Mówiła w trakcie kręcenia moich włosów.
- Błagam cię, miał spodnie bardziej rurkowate ode mnie-Zaśmiałyśmy się. To prawda. Nosił nietypowe spodnie.
Po niedługim czasie mogłam zobaczyć efekt końcowy blondynki. Śliczne loki.
-Dziękuje że mi pomogłaś-Przytuliłam ją. Uśmiechnęła się i podeszłą do mojej szafy.-Czego szukasz?-Zapytałam.
-Jak to czego? Sukienki. Musisz ślicznie wyglądać przy moim bracie.-Zaśmiała się.
-W zasadzie to już mam wybraną.- Wyjęłam zza szafy wcześniej wymienioną rzecz. Jej mina mówiła już sama za siebie. Sama wybrałam tą suknie, jeszcze parę dni przed balem. Do tego kupiłam też buty.
-Ta suknia jest...-Zabrała ode mnie rzecz i przyłożyła do mnie. -Będziesz wyglądać w niej ślicznie, Ross padnie jak ciebie zobaczy.-Uśmiechnęła się szeroko. Podała mi ją i wepchnęła do łazienki. Założyłam suknie i obcasy, popsikałam się jeszcze moimi ulubionymi perfumami i wyszłam.
Reakcja Rydel byłą podoba na widok sukni. Podała mi jeszcze naszyjnik który dostałam od blondyna na urodziny, a później sama poszła się ubrać.
Stanęłam na przeciw lustra. Spojrzałam się w moje odbicie, uśmiechnęłam się na widok który uzyskałam. Bardzo się cieszę że idę z Rossem. Co prawda jesteśmy rodzeństwem (tylko w połowie), ale to nie znaczy że nie możemy iść razem. Ostatni raz spojrzałam się w odpicie, aż ktoś wszedł do mojego pokoju, myślałam że to Rydel, ale okazał się być to Ross. Spojrzał się na moje odpicie w lustrze. Stał chwilę w drzwiach, aż otrząsnął się i podszedł do mnie. Objął mnie od tyłu.
-Pięknie wyglądasz-Uśmiechnął się.
-Ty też niczego sobie-Odwzajemniłam uśmiech. Jego ramiona czule ujęły mnie w uścisku. Nie dbałam o to czy sukienka się pognie, albo czy piękna fryzura się rozwali. Chciałam tylko poczuć to niesamowite uczucie, gdy mnie obejmuje.
-Musimy już iść- Ujął moją dłoń, i założył na nią bukiecik.
-Śliczny, dziękuje-Uśmiechnęłam się. Złapałam go pod ramię i zeszliśmy na dół.
*Narrator*
Wszyscy weszli na parkiet. Z głośników zaczęła grać piosenka "Give Me Love".
Idealna nuta do tańca. Ross i Laura przytulili się do siebie, tak że nie było między nimi nawet centymetra przestrzeni. Kołysali się do rytmu muzyki. Tańczyli z taką pasją i miłością, że można by ją zauważyć nawet na końcu świata. Nie przejmowali się że ludzie właśnie o nich mówili. Byli niczym Romeo i Julia. Też skazani na porażkę. Bali się tego że ta historia będzie wyglądać tak samo, jak słynna opowieść. Że nie pozostaje im nic innego jak śmierć. Umrzeć z miłości. Czyżby ich jedyne wyjście?
*Ross*
-Nie chce tak żyć- Spojrzałem w oczy brunetki.
-Jak?-Zapytała.
-Nie chce żyć smutnym z braku miłości.- Odpowiedziałem, spojrzała się na mnie ze smutkiem, żalem, rozpaczą.
-Nam nie brakuje miłości. Brakuje jej zrozumienia. Jeśli wiesz co mam na myśli.
-Tak, wiem. -Odpowiedziałem.- Wyjedźmy stąd. Nic tutaj nie mamy, oprócz braku zrozumienia naszej miłości.-Oddaliliśmy się od siebie, żeby móc patrzeć sobie w oczy.
-Poczekajmy do skończenia szkoły, a potem wyjedźmy. Może na Hawaje? Co ty na to?- Uśmiechnęła się szeroko.
-Tam weźmiemy ślub i będziemy mieć gromadkę dzieci?- Zaśmialiśmy się, chociaż poniekąd było to nasze marzenie.
-Dobrze, Panie Lynch-Uśmiechnęła się słodko.
Muzyka przestałą grać, a my wyszliśmy z budynku. Noc była bardzo przyjemna, na niebie było mnóstwo gwiazd, a księżyc był w pełni. Postanowiliśmy iść nad morze, które było niedaleko.
-Obiecuje ci że nigdy nie zapomnisz tej nocy-Powiedziałem, po czym czule pocałowałem brunetkę. Uklęknąłem przed nią, a z bocznej kieszeni wyjąłem czerwone pudełko. -Laura Marie Marano wyjdziesz za mnie?
-Ja...Tak-Odpowiedziała nadal tym wszystkim zdziwiona. Włożyłem jej na palec pierścionek zaręczynowy, po czym wpadliśmy sobie w ramiona.
*Laura*
Nie mogę uwierzyć co się właśnie stało. Ross mi się oświadczył. To najpiękniejsza rzecz jaka przytrafiła mi się w życiu.
-Bóg nas za to pokara- Powiedziałam przez pocałunki. Ross nic nie powiedział tylko rozpiął mi sukienkę.
-Idziemy się wykąpać!-Krzyknął i zdjął z siebie garnitur, zostając w samych bokserkach.
-Ale...-Nie zdążyłam nic powiedzieć, blondyn wziął mnie na ręce i pobiegł w stronę morza. Woda była lodowata, ale nie przejęliśmy się tym.
Staliśmy na przeciwko księżyca, który chował się już za linię morza. Wtuliłam się mocniej w blondyna.
-Kocham cię.- Szepnął mi do ucha i czule pocałował.
-----------------------------------------------------------------------------------------
No cześć :D
Chyba nie spodziewaliście się tego co? ^-^
Brzmi jak już ostatnie rozdziały, ale to dopiero początek.
Komentujesz=Motywujesz!
Chce zobaczyć ile was tutaj jest !
Pa.
Rozixx


6 komentarzy:

  1. Cudowny rozdział!
    OMG! Nie wierzę Ross oświadczył się Lau, a ona się zgodziła! No tego to się nie spodziewałam. Zaskoczyłaś mnie. Jestem teraz ciekawa jak dalej potoczą się ich losy.
    Czekam na next. :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny rozdział! Czekam na nexta :*

    OdpowiedzUsuń
  3. No i cie nominowałam :d
    http://ilovehimraura.blogspot.com/2016/03/lba.html?m=1

    OdpowiedzUsuń
  4. No i cie nominowałam :d
    http://ilovehimraura.blogspot.com/2016/03/lba.html?m=1

    OdpowiedzUsuń
  5. Cudowny rozdział :*
    Nie mogę uwierzyć, że Ross jej się oświadczył. Mam nadzieje, że po między nimi będzie juz coraz lepiej.
    Czekam na następny :*
    A i zapraszam na mój
    pamietnik-rossa-lyncha.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Genialny rozdział i te oświadczyny bo prostu mega!
    Z niecierpiętliwością czekam nexta! :)
    Pozdrawiam ;D

    OdpowiedzUsuń