sobota, 5 marca 2016

Rozdział 10

Przeczytaj notatkę pod rozdziałem! Parę miesięcy później...
*Laura*
Ten sobotni poranek nie był taki jak zawsze. Był... był dziwny. Niecałe dwa tygodnie temu wróciliśmy razem z Rossem do domu. Przez ten czas nic ciekawego się nie działo, no może oprócz jednej rzeczy. Na mojej drodze pojawił się ktoś nowy. Justin. Wysoki brunet o niebieskich oczach. Spotkaliśmy się na imprezie Alex Peter. Dziewczyny Rocky'ego. Traktowałam go jak kolejnego dobrego kumpla, jednak on zakochał się. ZAKOCHAŁ SIĘ WE MNIE. Przez niecałe dwa tygodnie zakochał się we mnie. Tak ja też nadal w to nie wierzę.
Od razu postanowił się ze mną tym podzielić. Co mu odpowiedziałam, gdy spytał się czy zostanę jego dziewczyną? Tak. Durne tak, które zraniło nie tylko mnie ale też Rossa. Czemu w ogóle się zgodziłam?! Żeby uszczęśliwić rodziców. Oni zawsze powtarzali że najważniejsze jest wyjść za mąż i mieć dużą rodzinę. Też bardzo zależało im na tym żebym miała z kim iść bal maturalny. Dla nich tylko to się liczyło. Zawsze powtarzali że dobre jest jakiekolwiek szczęście niż żadne. Z Rossem ukrywając się nie byliśmy szczęśliwi. Ross znowu zaczął spotykać się z Courtney, więc wszystko dobrze się składa, prawda?
Siedzieliśmy właśnie wszyscy przy stole jedząc śniadanie, przygotowane przez Panią Lynch. Nie jestem w stanie mówić do niej mamo. Nie po tym co zdarzyło się między mną a blondynem.
-Dzisiaj macie bal maturalny tak?- Spytała szczęśliwa Pani Lynch, dokładając sobie jeszcze trochę jajecznicy.
-Tak-Odpowiedzieliśmy wszyscy.
-Ross idziesz z Courtney?-Podniósł wzrok Pan Lynch i spojrzał na blondyna.
-Nie, idę sam.- Uśmiechnął się sztucznie.- Zerwałem z nią. Zdradziła mnie.- Widać było że nie płakał z tego powodu.
-Jeju, synku.-Pani Strome zasłoniła sobie usta dłonią i z smutkiem spojrzała na syna.
-Nic takiego. Wiedziałem że z tego nic nie będzie.-Odpowiedział.- Oboje kochamy kogoś innego- Dodał cicho, patrząc na mnie.
-Nie martw się stary, ja też nie mam z kim iść-Dodał swoje trzy grosze Rocky i poklepał brata po plecach.
-Dzięki bracie-Odpowiedział z ironią w głosie.
-A ty Lauro? Z kim idziesz?- Mój wzrok skierował się na Pana Lynch.
-Yyy.. Ja... Ja idę z Justinem- Jąkałam się.
-O to miło-Uśmiechnął się i wrócił do czytania swojej gazety.
Ross spojrzał na mnie wściekły, wstał energicznie od stołu i skierował się do siłowi. Chwilę zastanawiałam się czy na iść za nim, postanowiłam iść.

*Ross*
Liczyłem na to że Laura rzuci Justina. Każdy może powiedzieć o nim jedno i to samo-Podrywacz. Co miesiąc ma inną dziewczynę, którą chce tylko przelecieć. Wkurzyłem się gdy oświadczyła że idzie z nim na bal. To jedno z ważniejszych wydarzeń w życiu, a ona chce iść z nim?
Od razu skierowałem się do siłowni, założyłem rękawice bokserskie i uderzyłem tak w worek że o mało się nie rozwalił. Usłyszałem jak ktoś wchodzi do pomieszczenia, wiedziałem że to ona.
-Ross...- Spojrzała na mnie ze smutkiem.
-Co Ross?! Myślałam że jesteś na tyle mądra że rzucisz tego pajaca.- Miałem duży napływ adrenaliny.
-Wiesz że rodzicom bardzo zależy na ślubie, dzieciach.
-A gdzie w tym wszystkim miłość i szczęście?- Spojrzałem na nią.-Przecież ty go nie kochasz, czy się mylę?
-Nie kocham go.- Odwróciła wzrok.
-To czemu z nim jesteś do cholery?- Złapałem ją za ramiona.
-Chce mieć kogoś, chce mieć odrobinę szczęścia, wiesz że będąc razem musimy się ukrywać. Nasz związek jest skazany na porażkę.- Z jej oczu poleciała fala łez. To prawda. Jednak ten związek nie był skazany na porażkę z powodu barku miłości, kochaliśmy się za mocno. To właśnie problem.
-Proszę zerwij z nim. Błagam.- Przytuliłem ją mocno. Trzymałem ją w objęciach, aż z jej telefonu zadzwonił krótki dźwięk.
-Nie ma sprawy. Załatwił to za mnie. - Nie bardzo wiedziałem o co chodzi dopóki nie pokazała mi smsa od Justina o krótkiej treści 'Zrywam z tobą '.
Przytuliłem brunetkę jeszcze mocniej. - Wiesz że z tego powodu nie jest mi nawet smutno?-Zaśmialiśmy się razem.
-Tak jak mi z powodu Courtney.-Dodałem.
-Nie mamy z kim iść na bal, to może zostańmy w domu? Zamówimy pizze. -Wyszczerzyła się słodko.
-Nie ma mowy. -Zaprotestowałem, i uklęknąłem na jedno kolano -Lauro Marano, czy uczynisz mi ten zaszczyt...-Przerwała mi.
-Chyba nie chcesz mi się oświadczyć?-Udała przerażenie.
-Zamknij się i nie przerywaj-Zaśmiałem się.-.. i pójdziesz ze mną na bal?
-Z miłą chęcią-Uśmiechnęła się i przytuliła mnie jeszcze raz.- Już jest późno muszę iść się szykować-Wybiegła szybko.
-Ach te kobiety-Zaśmiałem się i postanowiłem też iść się już pomału szykować.
----------------------------------------------------------------------------------------
Heeej. Dzisiaj taki krótki rozdział i za to bardzo was przepraszam.
Chcę też przeprosić na moją długą nieobecność.
W moim życiu ostatnio dużo się dzieje i brak mi jakiejkolwiek weny.
Przepraszam za to co jest u góry.
Obiecuję się poprawić!
Może chcielibyście żebym napisała tag: o mnie?
Lepiej mnie poznacie, i ja poznam was. Bo chciałabym żebyście też odpowiedzieli na kilka tych pytań.
Co wy na to?
Rozi xx
-

3 komentarze:

  1. Cudowny rozdział!
    Co z tego, że jest krótki i tak mi się podoba. Ross jaki zazdrosny o tego Justina. Dobrze, że on zerwał z Lau, bo teraz Raura może iść na bal maturalny.

    Okay możesz napisać coś o sobie. Ja tam mogę odpowiadać na pytania.

    Czekam na next. :*

    Ps. Zapraszam cię na nowy rozdział na moim blogu. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Super rozdział :*
    Możesz napisać coś o sobie. Mogę odpowiadać na pytania.
    Czekam na next <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny rozdział :*
    To dobrze, że Laura zerwała z Jaustinem przynajmniej może być z Rossem i możesz zrobić o sobie tag.
    Czekam na następny :*
    A i zapraszam do mnie
    pamietnik-rossa-lyncha.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń